niedziela, 28 kwietnia 2019

Na południe

Kto by pomyślał... Planując budowę setki zastanawiałem się wielokrotnie, z czym potencjalnie może być kłopot. I na pewno nie spodziewałem się, że na liście materiałów niedostępnych będzie drewno dębowe...

 

A potrzebne jest na denniki. Denniki to dość ważny element konstrukcyjny, do nich bowiem przykręcona będzie płetwa balastowa. Grubość denników jest zmienna, stała jest za to szerokość - 60mm. Zatem potrzebna mi deska dębowa, która po oheblowaniu będzie miała 6cm i odpowiedni kierunek słojów. Objechałem i obdzwoniłem kilka składów drewna w mojej okolicy i z zaskoczeniem dowiedziałem się, że jedyne co mogę to zamówić klejonkę w takim wymiarze - szkoda tylko, że klejoną wodnym klejem... no w sam raz na morze.

Jak zwykle z pomocą przybył internet - foszty dębowe7 cm. I jest wynik - na Podkarpaciu. Czyli wycieczka :D No tak, tylko minimalny zakup to 1 deska, co oznacza, że towaru jest na jakieś... 4 setki. Hmmm, ciekawe czy zaprzyjaźniona ekipa z 3x100 ma już denniki. Okazało się, że nie!



Samo kupienie i przywiezienie surowych desek to nie wszystko - następnym krokiem była wizyta u zaprzyjaźnionego stolarza, żeby z dębowej tarcicy zrobić równe, grube na 6cm blaty. Pół godziny pracy grubościówki i mamy - cudna, gładziutka i po prostu piękna dębina!




Mając już gotowe deski, trzeba je jeszcze pociąć, aby podzielić pomiędzy 4 łódki. W tym celu ponownie spotkaliśmy się z Edytą, żeby spędzić trochę czasu przy pile. Miło było też usłyszeć kilka ciepłych słów na temat mojej budowy od, jakby nie było, konkurencji :D




W zasadzie denniki to robi się na trochę późniejszym etapie, ale ja przygotowując wręg D zrobiłem wycięcie na dennik, dlatego bardzo trudno byłoby mi wcisnąć go na miejsce po poszyciu obła i dna.
Standardowo najpierw należy dokonać wszelkich pomiarów - długości, wysokości, osi i kątów tak, by wszystko pasowało. Bardzo do tego celu przydaje się gruby karton, gdyż używając ostrego noża można wszystko wygodnie wymierzyć.




 
Obróbka dębiny nieco różni się od obróbki sosny, gdyż drewno jest twardsze i bardziej kruche, dzięki czemu bardzo dobrze pracuje się ręcznymi narzędziami - wybieranie materiału pod wzdłużniki najszybciej i najwygodniej wykonać zwykłym dłutem (koniecznie ostrym oczywiście).





Po przymierzeniu całości do kadłuba pozostało tylko wyznaczyć środek i używając wiertarki stołowej wywiercić otwory pod szpilki balastu oraz zagłębienia pod łby, żeby w środku gładko leżała podłoga.



 Na koniec pozostają już tylko przyjemności - frezowanie krawędzi, szlifowanie no i wklejenie na miejsce docelowe





Wyjazd po dębinki okazał się także świetną okazją do nagrania rozmowy z Edytą z 3x100 Sailing Team do filmu dokumentalnego, który realizuję o przygotowaniach i samych regatach. Za ogromną pomoc jak zawsze dziękuję mojej kochanej żonie!
A w ogóle te setki to fajni ludzie budują :D Edi - pozdrowienia i do zobaczenia!

Wkrótce początek poszywania kadłuba, więc - stay tuned!

Czas pracy: ok 4h
Koszty:  

  • Drewno dębowe (na 1 łódkę, bez kosztów dojazdu) - 150zł

Razem: 141h, 1250 zł

czwartek, 18 kwietnia 2019

Uskrzydlenie

Od niepamiętnych czasów w poezji czy piosenkach żagle jachtów były porównywane do skrzydeł - a piszę o tym, bo mam doskonałą wiadomość! Właściwie nie mogło być lepiej - słynna gdańska żaglownia Narwal Sails zgodziła się wspomóc budowę mojej setki - uszyje komplet żagli!



Będzie grot z 3 refami, będą dwa foki (bliźniaki) oraz fok sztormowy i trajsel na ewentualność ciężkiej pogody, uszyte przez najlepszych i to wszystko z doskonałego dakronu 6.62HA, co gwarantuje, że żagle na oceanie nie zawiodą w żadnej sytuacji. Ah, i do tego piękny, granatowy genaker na dodatek z grafiką, którą w najbliższych dniach przygotuję :D

Co więcej - mamy szansę z kamerą zajrzeć do pracowni i pokazać chociaż częściowo proces powstawania najlepszych żagli! 

Panie Andrzeju - bardzo, bardzo dziękuję! Do zobaczenia wkrótce!

Stay tuned!

wtorek, 16 kwietnia 2019

Więcej pary!

Taka rada dla przyszłych budujących setki - nie żałujcie pary! Wcześniej pisałem, że do najniższych wzdłużników warto użyć czajnika i pary - a potem sam tego nie zrobiłem... W efekcie tylko narobiłem sobie kłopotu i zmarnowałem czas...


Na zdjęciu powyżej widać złamany wzdłużnik. Pękł oczywiście w najgorszym momencie. Ot, niezmienne prawa Murphy'ego... Ale po kolei. Zacząłem od drugiej strony - tak na próbę spróbowałem dogiąć wzdłużnik na sucho, bo nie miałem rury spiro. Udało się całkiem całkiem - nawet nie trzeba było jakiejś strasznej siły. No to jak tak dobrze poszło - to robię na sucho pomyślałem. Szkoda tylko, że nie pomyślałem też, aby taką samą próbę zrobić na drugiej burcie... Ale cóż, mądrości często nabiera się wraz z doświadczeniem dopiero...




Rozrobiłem żywicę, posmarowałem miejsca wklejenia, docisnąłem i wkleiłem i skręciłem prawą stronę. Super. Od razu lewa dla symetrii. Złapałem wzdłużnik "kluczem", dociskam i nagle... TRRRRRACH...

Nie powiem, trochę się "zezłościłem" :D Ale nic to, trzeba ratować sytuację. Tyle dobrego, że wzdłużnik pękł na długim odcinku, więc w zasadzie od razu należało go skleić. Używając żywicy, kawałków listew i ścisków naprawiłem pęknięcie, ale nie mogłem go już tego samego dnia wkleić. 



Jednak w tym momencie popełniłem kolejny błąd. Ten już przyklejony wzdłużnik pozostawiłem. A trzeba było go odkręcić i zostawić luźno... Dzień czy dwa później wpadłem na to by sprawdzić, czy brak symetrycznych naprężeń nie przesunął/skrzywił dziobnicy. I co? Oczywiście "kicha" - jest przesunięcie... Na zdjęciu widać, jak końcówka ucieka lekko w lewo... Nie jest to wielka różnica, ok 1,5cm, ale jest. I drażni jak nie wiem co. Da się to naprostować siłowo, i tak będę musiał zrobić na etapie poszywania.



Rad nie rad, pojechałem zakupić rurę spiro. Do tego drabina, czajnik i kawałek folii, żeby nieco uszczelnić wylot rury i można parować. 20 min załatwia sprawę.




Wylot zawinąłem folią, żeby para nie tylko przelatywała, a bardziej tkwiła w rurze i nasączała drewno. Efekt przerósł moje oczekiwania... Czemuż ja tak nie zrobiłem od razu?? No czemu?? Wzdłużnik dogiąłem bez wysiłku, ułożył się prawie sam... Tak więc przyszli budowniczy - nie żałujcie tych 20 zł i 20 minut! Na prawdę nie warto ryzykować na sucho...
Po ukończeniu dennych wzdłużników zostały ostatnie dwa - lekkie, łatwe i przyjemne, czyli 3 cm w połowie wysokości burty.







I już. Szkielet setki skończony. Jest dobrze. Na ostatnim zdjęciu jednak dobrze widać, ze wzdłużnik potraktowany parą (lewy) ułożył się ładniej, płynniej niż ten doginany na sucho (prawy). Nie jest to wielka różnica, wyrównam ją szlifowaniem, ale jednak parujcie. Na serio.


Przygotowałem też "system" pasów, którymi będę musiał dziobnicę naciągnąć podczas poszywania. Wiem, że te 15 mm to nie jest wielka odchyłka, ale mam wrażenie, że w tym miejscu bardzo nie chcę jej mieć. Siła nie jest ogromna, więc chyba się uda. Trzymajcie kciuki!

A także niezmiennie - stay tuned!

Czas pracy: ok 6h
Koszty:  

  • Rura aluminiowa "spiro" - 19zł

Razem: 137h, 1100 zł