wtorek, 16 kwietnia 2019

Więcej pary!

Taka rada dla przyszłych budujących setki - nie żałujcie pary! Wcześniej pisałem, że do najniższych wzdłużników warto użyć czajnika i pary - a potem sam tego nie zrobiłem... W efekcie tylko narobiłem sobie kłopotu i zmarnowałem czas...


Na zdjęciu powyżej widać złamany wzdłużnik. Pękł oczywiście w najgorszym momencie. Ot, niezmienne prawa Murphy'ego... Ale po kolei. Zacząłem od drugiej strony - tak na próbę spróbowałem dogiąć wzdłużnik na sucho, bo nie miałem rury spiro. Udało się całkiem całkiem - nawet nie trzeba było jakiejś strasznej siły. No to jak tak dobrze poszło - to robię na sucho pomyślałem. Szkoda tylko, że nie pomyślałem też, aby taką samą próbę zrobić na drugiej burcie... Ale cóż, mądrości często nabiera się wraz z doświadczeniem dopiero...




Rozrobiłem żywicę, posmarowałem miejsca wklejenia, docisnąłem i wkleiłem i skręciłem prawą stronę. Super. Od razu lewa dla symetrii. Złapałem wzdłużnik "kluczem", dociskam i nagle... TRRRRRACH...

Nie powiem, trochę się "zezłościłem" :D Ale nic to, trzeba ratować sytuację. Tyle dobrego, że wzdłużnik pękł na długim odcinku, więc w zasadzie od razu należało go skleić. Używając żywicy, kawałków listew i ścisków naprawiłem pęknięcie, ale nie mogłem go już tego samego dnia wkleić. 



Jednak w tym momencie popełniłem kolejny błąd. Ten już przyklejony wzdłużnik pozostawiłem. A trzeba było go odkręcić i zostawić luźno... Dzień czy dwa później wpadłem na to by sprawdzić, czy brak symetrycznych naprężeń nie przesunął/skrzywił dziobnicy. I co? Oczywiście "kicha" - jest przesunięcie... Na zdjęciu widać, jak końcówka ucieka lekko w lewo... Nie jest to wielka różnica, ok 1,5cm, ale jest. I drażni jak nie wiem co. Da się to naprostować siłowo, i tak będę musiał zrobić na etapie poszywania.



Rad nie rad, pojechałem zakupić rurę spiro. Do tego drabina, czajnik i kawałek folii, żeby nieco uszczelnić wylot rury i można parować. 20 min załatwia sprawę.




Wylot zawinąłem folią, żeby para nie tylko przelatywała, a bardziej tkwiła w rurze i nasączała drewno. Efekt przerósł moje oczekiwania... Czemuż ja tak nie zrobiłem od razu?? No czemu?? Wzdłużnik dogiąłem bez wysiłku, ułożył się prawie sam... Tak więc przyszli budowniczy - nie żałujcie tych 20 zł i 20 minut! Na prawdę nie warto ryzykować na sucho...
Po ukończeniu dennych wzdłużników zostały ostatnie dwa - lekkie, łatwe i przyjemne, czyli 3 cm w połowie wysokości burty.







I już. Szkielet setki skończony. Jest dobrze. Na ostatnim zdjęciu jednak dobrze widać, ze wzdłużnik potraktowany parą (lewy) ułożył się ładniej, płynniej niż ten doginany na sucho (prawy). Nie jest to wielka różnica, wyrównam ją szlifowaniem, ale jednak parujcie. Na serio.


Przygotowałem też "system" pasów, którymi będę musiał dziobnicę naciągnąć podczas poszywania. Wiem, że te 15 mm to nie jest wielka odchyłka, ale mam wrażenie, że w tym miejscu bardzo nie chcę jej mieć. Siła nie jest ogromna, więc chyba się uda. Trzymajcie kciuki!

A także niezmiennie - stay tuned!

Czas pracy: ok 6h
Koszty:  

  • Rura aluminiowa "spiro" - 19zł

Razem: 137h, 1100 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz